bo ważne jest to co TU i TERAZ

czwartek, 30 czerwca 2011

Robaki jutro wracają. Zastanawiam ile musiałoby ich nie być, żebym się mocno stęskniła. Chyba jeszcze z jeden tydzień... ;) Ale wtedy mogłabym się przyzwyczaić ;))) Dzwonię do Iki i pytam, czy cieszy się, że jutro wraca, a ona na to: tak sobie..... Jasiek pewnie też tęskni... za swoim komputerkiem ;) Wróci robienie kolacji, sprzątanie po nich, pranie, zmywanie, wysłuchiwanie, że się nudzą itd. A będą się nudzić, bo jeśli wezmę urlop w lipcu, to tylko tydzień i to pod koniec. Także od jutra koniec mojej laby!

Odliczam godziny do koncertu. Szkoda tylko, że pogoda będzie marna: kurtka przeciwdeszczowa i kalosze jak najbardziej wskazane.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Robaki zaliczyły już Szrenicę i Śnieżkę. Ale im zazdroszczę! Przypomniały mi się wczasy z rodzicami i wędrówki po górach, chciałabym pojechać znowu w góry latem.

Skończyłam swoją dodatkową pracę, która pochłaniała mnie przez połowę kwietnia, cały maj i połowę czerwca, mogę się teraz w spokoju zajmować szydełkowaniem. Ale najpierw umyłam okna, bo już masakra była - niemyte od marca. I w zasadzie nie mam już żadnych niemiłych powinności na głowie. No może powinnam się jeszcze zorientować w rachunkach, tak przy końcu miesiąca.

Tak więc napawam się brakiem obowiązków związanych z posiadaniem dzieci, bo wrócą już niedługo i następna taka sposobność się prędko nie powtórzy... ;)
Tydzień 20 - podsumowanie:
  • 0 słodyczy - 0/7
  • MŻ - 7/7
  • woda mineralna 1l - 7/7
  • 0,5h hula hopu - 0/7
  • ćwiczenia lub aktywność na powietrzu - 1/7 - pogoda nie sprzyjała rowerowym wyjazdom
  • 1h czytania lub nauki - sama nie wiem
Muszę przyznać, że w ogóle nie zapisywałam danych za poprzedni tydzień. Byłam trochę zabiegana, ale nie popełniłam zbyt wielu grzeszków. Niemniej, kwestia słodyczy woła o pomstę do nieba! Chyba wrócę na forum Vitalii. Waga wróciła do poziomu 75,4. Znowu jestem w plecy, bo za tydzień powinnam ważyć 72,7... Hellloł! Za dużo lodów i piwa :(

sobota, 25 czerwca 2011

Robaki pojechały wczoraj na tydzień do Szklarskiej Poręby. Dzisiaj idą na Szrenicę, jenyyyy, ale im zazdroszczę! Strasznie bym chciała się tam znaleźć. Tylko pogoda jest średnio fajna, co chwilę się zmienia i niestety też pada.

A ja się zastanawiałam ponad tydzień i w końcu się zdecydowałam: za tydzień jadę do Gdyni na koncert Prince'a, na Heineken Open'er Festival!

Aby zmniejszyć wyrzuty sumienia związane z wydatkiem, postanowiłam potraktować to jako prezent urodzinowy dla siebie :)

środa, 22 czerwca 2011

Trzeba by podsumować 19-ty tydzień, spędzony w UK:
  • 0 słodyczy - 3/7
  • MŻ - 7/7
  • woda mineralna 1l - 0/7
  • 0,5h hula hopu - 0/7
  • ćwiczenia lub aktywność na powietrzu - 3/7 - pływanie :)
  • 1h czytania lub nauki - 3/7 - szydełko.
Kwestię wagi wolałabym przemilczeć, bo po weekendzie w Polsce przybyło mi więcej niż po 5 dniach w UK. Wyszło 76,3 :(

Wczoraj zaczęło się astronomiczne lato, a dzisiaj skończył rok szkolny i Robaki mają wakacje. Janusz dzisiaj skończył edukację w szkole podstawowej. A wczoraj byłam z Dominiką w Szkole Muzycznej, do której chciała się dostać na naukę gry na gitarze. Nie była to taka prosta sprawa, bo na 6 miejsc było ponad 30 chętnych, ale się bestia dostała, bez problemu. Ona z pewnością po mnie taka utalentowana :)
Jutro muszę zacząć ich pakować na wyjazd do Szklarskiej Poręby.

W drodze na lotniska i z lotniska szydełkowałam sobie w taksówce, bo szkoda mi było tego czasu na bezproduktywne siedzenie i oto efekty:

Jednakże połączenie koloru muflonkowego z innymi najbardziej mi się podoba. Następny w kolejności: muflonkowy z niebieskim :)

sobota, 18 czerwca 2011

update

Podsumowanie 17-go tygodnia:
  • 0 słodyczy - 7/7
  • MŻ - 6/7
  • woda mineralna 1l - 7/7
  • 0,5h hula hopu - 1/7
  • ćwiczenia lub aktywność na powietrzu - 4/7 - rower + rolki!!!
  • 1h czytania lub nauki - 5/7.
Podsumowanie 18-go tygodnia:
  • 0 słodyczy - 4/7
  • MŻ - 7/7
  • woda mineralna 1l - 6/7
  • 0,5h hula hopu - 0/7
  • ćwiczenia lub aktywność na powietrzu - 2/7 - rower:)
  • 1h czytania lub nauki - 3/7.
Waga 13/06 - 74.8!! Hurrrraaaa!!!! Z lekkim poślizgiem, ale nadrobiłam to co było zaplanowane.
Dodatkowo 16-go czerwca skończyły się warsztaty dla rodziców i można powiedzieć, że w końcu jestem zdolna do obsługi rodzeństwa ;)

Wczoraj natomiast wróciłam z UK. Udało mi się przytyć tylko 60 deko, uffff. Zakupy zrobione, znajomi odwiedzeni, indyjska zaliczona, mniam :)

piątek, 3 czerwca 2011

Jakoś mi tak dziwnie, jak pomyślę, że jutro nie wstanę rano na rower... ;)
Poniższe mnie bardzo zainspirowało:

Wycieczki rowerowe to najprzyjemniejszy sposób na młode i elastyczne ciało. Nie tylko pomogą ci szybko schudnąć i wyrzeźbić nogi, ale także wzmocnią twoje serce.

Ładna cera, smukłe ciało i utrata zbędnych kilogramów, to wszystko możesz zyskać, naciskając pedały roweru. Naukowcy udowodnili, że to wyjątkowo zdrowy sport. W czasie jazdy wzrasta bowiem sprawność układu mięśniowego, oddechowego i krwionośnego. Dlatego rowerzyści dwa razy rzadziej chorują na serce, niższe jest u nich również ryzyko wystąpienia nadciśnienia, astmy, żylaków, a także problemów ze stawami. Dodatkowo systematyczny trening odmładza i dodaje energii.

Przejażdżki lepsze od siłowni

Podczas jazdy rowerem najbardziej muszą się napracować nogi: zaczynając od stóp, poprzez łydki, na udach kończąc. Dlatego trening rowerowy sprawia, że szybko stają się one smuklejsze i zgrabniejsze. Z kolei skurcze włókien mięśniowych zmuszają naczynka krwionośne do intensywniejszej pracy, co zapobiega tworzeniu się żylaków. W czasie jazdy pracują biodra, mięśnie brzucha, pleców, a także ramiona i przedramiona. Utrzymanie kierownicy, zwłaszcza na nierównym terenie, wymaga bowiem użycia znacznej siły.

Dlatego dzięki rowerowym wycieczkom możesz wymodelować także ramiona. Regularne treningi pozwolą ci szybko poprawić wytrzymałość. Jazda na rowerze nie jest nużąca, w przeciwieństwie do ćwiczeń na siłowni. Poza tym jest mniej męcząca nawet od chodzenia, więc będziesz w stanie jeździć kilka godzin bez przerwy, nie odczuwając większego zmęczenia. Rower to również doskonały trening siłowy, bo możesz zwiększać albo zmniejszać obciążenie: przejażdżka pod górę zbuduje twoje mięśnie, po płaskim terenie wysmukli je.

Jazda po zdrowie i urodę

Na rower powinny się przesiąść osoby walczące z nadwagą. Jadąc wolno (10-15 km/h), w ciągu godziny spalisz 300 kcal, pędząc z prędkością 20 km/h już 600 kcal, a po pagórkach nawet 700 kcal. Jazda na rowerze pomaga także walczyć z cellulitem. Redukuje bowiem tkankę tłuszczową na udach, biodrach oraz brzuchu. Spokojne pedałowanie jest bardzo dobre dla serca. Wspomagamy go ciągłym dopływem tlenu, krew szybciej krąży, obniża się ciśnienie, maleje więc ryzyko choroby niedokrwiennej serca i zawału. Dodatkowo poprawia się sprawność naszego układu kostnego i mięśniowego, co chroni kobiety przed osteoporozą. Podczas pedałowania ciężar ciała jest oparty na siodełku, więc jazda na rowerze nie obciąża stawów. Systematyczny trening poprawia również koncentrację i koordynację ruchów.

Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że wstanę rano o 4:45 po to, żeby o 5:10 wyjść z domu i pojechać do pracy rowerem, to bym go wyśmiała. Z całą pewnością. Nie uwierzyłabym również, gdyby ktoś powiedział mi, że w weekendy będę wstawała przed 8 rano, a czasem nawet wcześniej. Hehe. Jednak wszystko jest możliwe ;)
Oto widoczki z dzisiejszego poranka:

To był całkiem rześki poranek, woda w rzece parowała, jechałam w japonkach i zmarzłam w stopy...
A tu widać dopiero co wzeszłe słońce.

W każdym razie jeśli chodzi o maj, to mogę być zadowolona z siebie i z tego, jak wykorzystałam czas. W pracy angielski dwa razy w tygodniu, co czwartek szkola dla rodziców. Do tego moja dodatkowa praca, którą już właściwie kończę, ale ten tydzień miałam hardcorowy. Do tego zrobiło się całkiem ciepło i po 20 minutach przed kompem, musiałam się iść się przespać na godzinkę, bo inaczej się nie dało. Ale potem siadałam z powrotem i można powiedzieć, że teraz to już luz. Dzisiaj w pracy przez pół dnia widziałam siebie jak wracam z pracy i idę spać, ale jakoś wyjątkowo mnie nie zmogło do tej pory. Może dlatego, że do kompa siadłam niedawno. A w ten weekend widzę siebie w ogródku na leżaczku :)))
A czy ja wspominałam, że za 10 dni lecę do UK? Chyba nie wspominałam. No to lecę. Nie na długo, bo na 5 dni, ale i tak się cieszę. No ale jak zwykle okoliczności tego lotu są czysto zawodowe, ale na pewno da się je połączyć z przyjemnymi aspektami ;) Na przykład jestem już zaproszona na urodzinową kolację i zapoznanie się kotami naszej angielskiej koleżanki, ponadto nocujemy w hotelu z basenem no i na pewno wybiorę się do fantastycznej, indyjskiej restauracji, mniam :) Jeśli chodzi o te zawodowe okoliczności, to muszę przyznać, że moja firma nie pozwala mi się nudzić.
A czy pisałam, że moje dzieci też nie narzekają na brak atrakcji? Ika właśnie wróciła z zielonej szkoły, spędziła tydzień nad samym morzem, a Jasiek był 3 dni z klasą w miejscu pełnym atrakcji typu: quady, konie, gry sportowe, ognisko, kręgle, bilard, strzelanie z wiatrówki... A za trzy tygodnie jadą na tydzień do Szklarskiej Poręby :) Taki czerwiec w rozjazdach, hehe.