bo ważne jest to co TU i TERAZ

piątek, 9 września 2011

Mam za sobą pierwszy tydzień roku szkolnego. Odczułam go na własnej skórze dość mocno, głównie dzięki temu, że zapisałam Dominikę do szkoły muzycznej. Codziennie po pracy musiałam pędzić z powrotem a to na spotkanie w celu ustalenia godzin lekcji, a to żeby zawieźć ją na lekcje, a to na swoje zajęcia, na koniec z Lafi do weterynarza. Na nic marzenia, że się prześpię po południu. Nawet dzisiaj, chociaż niczego nie planowałam, zlądowałam w domu po 18. Najpierw dlatego, że nie mogłam się ogarnąć w pracy, a potem jeszcze okazało się, że mam zebranie w szkole muzycznej, o którym Dominika mi zapomniała powiedzieć. Całe szczęście, że jechałam tam prosto z pracy, bo jakbym była już w domu, to pewnie nie chciałoby mi się ruszyć. No i tydzień się wreszcie skończył.

A jutro... A jutro śpiewam z chórem na dożynkach :) Tak, bo od miesiąca chodzę na próby chóru :) Jak przeżyję ten występ, to będę chodzić dalej. I dalej występować, bo całkiem sporo imprez ten mój chór obstawia ;)

piątek, 2 września 2011

Drugą część urlopu również mogę uznać za udaną, chociaż mniej lajtową. Ale i tak spotkałam się z kilkoma osobami i powylegiwałam na plaży w piękny i słoneczny dzień. Podsumowując oba tygodnie cieszę się z tego, że była okazja do odwiedzenia paru osób, z którymi zbyt często się nie widzę, odkąd nie bywam tak często w kurorcie. No i smażing i plażing... Już nie pamiętam, kiedy byłam opalona tak jak w tym roku. Ale to chyba też dzięki rowerowi. I dzięki leżaczkowi zakupionemu w tym roku :) No i ogólnie jestem zadowolona ze swojego wyglądu, chociaż do planowanej wagi brakuje mi 6 kilo. Pozytywny aspekt jest taki, że waga stoi, nie idzie w górę. Zastanawiam się nawet, czy gdybym więcej schudła, to czy nie wyglądałabym gorzej niż teraz: może paszcza by mi się za bardzo wydłużyła, cycki obwisły jeszcze bardziej... Hehe. Także nic na siłę. Ale planuję koniec obijania i powrót do ćwiczeń, bo przez wakacje zero hula hopu i ćwiczeń na piłce. Teraz będzie mniej roweru, więc trzeba go czymś zastąpić.

No dobra, ale skończmy o mnie. Rok szkolny się zaczął i nadeszła chwila, której od dawna się obawiałam. Moje dziecko poszło do gimnazjum. W moim wyobrażeniu pomysł z gimnazjami jest do bani i nie wnosi nic pozytywnego, jest za to powodem wielu chorych zdarzeń. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że mój rozsądny o dobrym charakterze syn nie ulegnie złym wpływom. Amen.