bo ważne jest to co TU i TERAZ

niedziela, 25 grudnia 2011

Nowy Rok - nowe plany

Nowy Rok to jakby czysta karta. Jak na razie nie ubolewam, że jestem o rok starsza, za to cieszę się, że mogę mieć poczucie jakbym zaczynała coś od poczatku. Chociaż nie uważam, że z pewnymi zmianami należy czekać do 1-go stycznia.

Nie mogę się oprzeć, żeby nie podsumować minionego roku, bo był świetny. Sama siebie zaskoczyłam w wielu aspektach:

  • schudłam 13 kilo
  • udało mi się spędzać czas bardziej aktywnie, braliśmy udział w rajdach rowerowych, nawet jeździłam do pracy rowerem
  • pochłonęło mnie szydełkowanie, dzięki czemu wszystkie moje koleżanki obdarowane zostały bransoletkami, a nawet zaczęłam zarabiać na kordonki :)
  • przestałam spać do południa w wolne dni
  • odważyłam się ściąć na krótko włosy i była to trafiona decyzja
  • zaczęłam śpiewać w chórze :)
  • zaczęłam pisać wierszyko-rymowanki, głównie na okoliczność urodzin przyjaciół :)

W sferze zawodowej sprawdził mi się horoskop z Wróżki:

Lew 2011


Koniec z chowaniem głowy w piasek. Czas stawić czoła największym wyzwaniom. Zrobisz piorunujące wrażenie, na kim tylko zechcesz.

Praca i pieniądze
Praca nie będzie teraz dla ciebie najważniejsza, ale nawet siedząc cicho w kącie i robiąc swoje, nie unikniesz nagrody. Awans po prostu jest ci pisany i kropka. Prawdopodobnie otrzymasz go w drugiej połowie roku i będzie to dla ciebie niemałym zaskoczeniem. No nie bądź taki skromny, przecież dobrze wiesz, że na niego zasługujesz.

Nie było lekko, ale uważam, że podołałam. Awans i nowe obowiązki - jak na razie daję radę.
I czekam na horoskop na 2012 ;)

W Nowym Roku chciałabym mieć nadal tyle chęci do robienia tych wszystkich rzeczy co dotychczas. W pracy życzyli mi odkrycia kolejnych talentów, ale aż się boję co by to mogło być ;) Chciałabym znaleźć czas na czytanie książek, bo za mało czytam. Nadal staram się ogarnąć domowy budżet - może w tym roku będzie mi to lepiej szło. Nie będzie lekko, bo musimy ruszać dalej z remontem, a to będzie kosztowało. Postanowiłam, że skoro sprawdziłam, że metoda małych kroków się sprawdza, to zastosuję ją tutaj - i na następne Boże Narodzenie przyjmę gości u s i e b i e i ugotuję pierwszy w życiu bigos! Bo nie ma innej opcji. Chodzi mi po głowie jeszcze jedna sprawa, która może zostać rozstrzygnięta w tym roku. To zależy od tego, czy mój mąż zrozumie wreszcie pewne sprawy.

Podsumowując: życzę sobie i wszystkim,

aby za rok byli tak zadowoleni z 2012 roku, jak ja jestem z tego minionego!

Zgodnie z poniższą instrukcją obsługi świąt nie będę jeszcze stosować diety, ale PO świętach co najmniej dwa kilo do zrzucenia, niestety. No cóż, jak się ucztowało na trzech wigiliach, to chyba nic dziwnego ;)

Wesołych Świąt!



Za pośrednictwem Elvisa - bo nie może być świąt bez niego - życzę aby w te święta nikomu nie zabrakło tego, co jest dla niego najważniejsze! Wszystkiego naj i rodzinnych, radosnych świąt!

niedziela, 11 grudnia 2011

Dawno nie pisałam i zastanawiam się dlaczego. Chyba pisanie, któremu kiedyś poświęcałam więcej czasu zeszło na dalszy plan zepchnięte przez inne sprawy, które teraz absorbują mnie bardziej. A są to: szydełko, śpiewanie w chórze i wymyślanie rymowanek od czasu do czasu :)
Ostatnio szydełkuję też na zamówienie i wreszcie nie muszę się martwić, że kordonki i włóczki, jakby nie patrzeć, kosztują. Oto moje ostatnie produkcje :)

Mały akcent świąteczny:
Zrobiłam też czapkę - kota dla miłośniczki kotów :) Czapka ma ogon wzorowany na ogonie muflonowym :)))
Dzięki tej czapce mam nowe zamówienie i wkrótce pokażę wam czapkę-pandę :)

A poza tym śpiewam... Wspominałam, że od końca września ćwiczymy kolędy. Jednakże całkiem inaczej się je śpiewa w październiku czy listopadzie, a całkiem inaczej w grudniu. Teraz jest naprawdę super. Wsiąkłam w te klimaty i nie nudzi mnie to wcale. Chór też się pomału nrozkręca, zaczynamy być zapraszani na różne okazje. W międzyczasie mieliśmy na przykład występ z okazji Święta Niepodległości. Najbliższy ważny występ to koncert kolęd właśnie, 28-go grudnia. Wystąpimy wtedy w togach - normalnie czad!


W pracy zapieprz chyba się nie skończy i przestałam się łudzić, że jeszcze miesiąc i będzie łatwiej. Także po prostu robię swoje i staram się zrobić jak najwięcej i jak najwięcej nauczyć, bo ciągle jeszcze jest taka możliwość.
A Robaki nadal utrzymują poziom. Jestem po zebraniu u Iki, a przed zebraniem u Jaśka. Jasiek jak na razie ma jedno zagrożenie:

Oby jak najwięcej takich :)