bo ważne jest to co TU i TERAZ

sobota, 30 marca 2013

Raz do roku, odkąd pracuję w mojej firmie, nadchodzi piękny dzień. Dzień wypłaty premii. Tak mamy ustalone, że pracujemy na jej wysokość cały rok. Ma to swoje plusy i minusy, zależy jak na to patrzeć. Raz na rok to rzadko, ale dzięki temu kwota jest znacząca i zazwyczaj plany na co ją wydać robię trochę wcześniej. W tym roku przydałaby się oczywiście na kontynuację remontu strychu, ale poszłam po rozum do głowy i wreszcie postanowiłam pozbyć się długu z karty kredytowej. Po co w ogóle ja ją brałam!? Mam nauczkę na przyszłość.
W każdym razie wzięłam się za swoje wcześniejsze błędy i tak jak zaplanowałam - karta została przed chwilą jednym kliknięciem spłacona. Szkoda tej kasy, ale jaka to ulga pozbyć się ciążącego długu. Do tego zaczęłam również oddawać pożyczone od dzieci pieniądze. Jestem im winna również sporo, ale nie ma sensu czekać, aż będę miała te pieniądze, dlatego postanowiłam, że chociaż po 50 zł miesięcznie przelewam im na konto.

Remont strychu i tak powinien się zakończyć niedługo. Teoretycznie, ponieważ mamy zakupione panele, mamy stopnie na schody, mamy przygotowaną farbę do malowania. Czekam więc teraz aż w małżu obudzi się zew do pracy. Mam nadzieję, że to nastąpi w ciągu najbliższych dwóch tygodni, ponieważ od 17-go kwietnia zaplanowałam urlop na okoliczność przenoszenia się z gratami na górę...

Od trzech tygodni bolą mnie plecy. Inaczej niż kiedyś, bo po lewej stronie na dole, ale to nie jest rwa kulszowa. W sumie do wczoraj tak było, bo dzisiaj zaczęły mnie boleć już po środku również. Do tej pory starałam się nawet nie opuszczać zumby, ale już chyba dalej nie dam rady. Nie wiem, co mi tam się stało, bo nie kojarzę takiego momentu, w którym bym sobie jakoś specjalnie zaszkodziła. A doskwiera mi to strasznie, bo jestem ograniczona ruchowa. Chodzę i się kolibię, w zasadzie w ogóle nie mogę za szybko chodzić. Jak już wspomniałam będę musiała chyba na razie zrezygnować z zumby. Zastanawiam się też, czy moje zimne kąpiele na pewno mi nie zaszkodzą, bo kąpałam się tydzień temu i planuję znowu w poniedziałek. Morsy mówią, że nie wiadomo czy pomogą ale na pewno nie zaszkodzą, w sumie myślę podobnie. Na szczęście jak na rowerze jeżdżę, to nie boli. Na szczęście, ponieważ jeżdżę rowerem po większe zakupy do marketu z braku samochodu. Tak, samochód decyzją małża idzie na złom. Na razie jeszcze stoi na parkingu, ale nie jeździmy nim chyba od grudnia. Połączenia busowe są bardzo dogodne, więc nie narzekam, mam nadzieję też wkrótce przesiąść się na rower :) Plan mam taki aby już w kwietniu to nastąpiło, ale na razie pogoda płata nam psikusa i wczoraj znowu spadł śnieg! Dominika szła święcić jajka w śniegowcach, hahaha! Może to dlatego, że Wielkanoc zbiegła się z prima aprilis :)

Dzisiaj mój Misiunio kończy 15 lat. Normalnie szok :)

Spływ kajakowy 17.03.2013


niedziela, 3 marca 2013

Dzisiaj był fantastyczny dzień. Odkąd mam urlop, czyli od czwartku, świeci piękne słońce, niebo błękitne. Wczoraj pod wieczór zaczęło trochę wiać i padać i pomyślałam, że dzisiejsza kąpiel morsów zacznie się już przed wejściem do wody ;) Wstaję rano a tu znowu słońce i piękne niebo. Tylko nadal wiało. I ten właśnie wiatr dostarczył mi nowych wrażeń przy kąpieli. Przyznam, że myślałam że nie dam rady - zimna woda powoduje początkowo lekkie zapowietrzenie się, ale teoretycznie można z niej wyjść, żeby "dojść do siebie", natomiast dzisiaj nie wiedziałam jak się ratować, bo poza wodą był bardzo zimny wiatr w pakiecie :) Ale jakoś to przetrwałam i potem mogłam oddać się skakaniu przez fale. Humor mi się wreszcie poprawił gruntownie po tym jak mi się popsuł w piątek z powodu bezsensownego uszczuplenia mojego portfela o 100zł. Do tego całkiem udane zakupy z Dominiką i ogólnie: kocham to miasto!

Urlop mam do środy, poniedziałek i wtorek mam już zaplanowane. Jutro wybieram się do fryzjerki i na cmentarz, bo dawno nie byłam, a jutro imieniny taty. Chciałabym też aby na pomniku było jego zdjęcie i jutro będę to załatwiać. Po południu czekają mnie zakupy z Jaśkiem... Mam nadzieję, że mój portfel to wytrzyma ;)
Natomiast we wtorek wreszcie umyłabym okna na wiosnę, bo słońce jest w tej kwestii bezlitosne :)
W środę do pracy, ale potem w czwartek mam znowu plany wyjazdowo-szkoleniowo-towarzyskie :) Do tego mam też plan, aby zobaczyć na czym polega trening z kettlebell.

Oby mi się tylko za bardzo nie spodobało, bo ciężko by było dojeżdżać 30 km na takie treningi...