bo ważne jest to co TU i TERAZ

piątek, 14 października 2011

Długo nie pisałam. Chyba mam ciekawsze zajęcia niż przesiadywanie przed kompem po prostu ;) Moją potrzebę ekshibicjonizmu zaspokajają lakoniczne wpisy na Facebooku :)
Odczuwam jednakże dyskomfort mając świadomość, że blog leży odłogiem, chociaż odkąd przeniosłam się tu z bloxa mam wrażenie że nikt go nie czyta.

Ostatnio pisałam głównie o szkole moich Robaków. Miałam trochę spraw na głowie w związku z początkiem roku szkolnego, ale to normalne: ostatnie zakupy książkowo-zeszytowe, zebrania w szkole itd. Teraz unormowało się to na tyle, że dwa razy w tygodniu Dominika ma zajęcia w szkole muzycznej, gdzie jedzie sama lub ja ją podrzucam/odbieram. To taki dodatkowy nowy obowiązek. Poza tym codziennie pomagam Jaśkowi w lekcjach, jeśli jest taka potrzeba, ale przede wszystkim sprawdzam jak się spakował na następny dzień i czy wszystkie prace domowe ma zrobione. Efekty tego poznam na najbliższym zebraniu, ale jak na razie wydaje mi się, że liczba nieprzygotowań i pał za brak pracy domowej została znacznie zminimalizowana w porównaniu z ubiegłym rokiem o tej samej porze :) Ale chcę żeby dobrze zaczął nowy rok szkolny w nowej szkole i będę to kontynuować dopóki będzie to konieczne (mam nadzieję, że wcześniej niż przed maturą zaprzestanę ;)

Sama mam swoje próby chóru we wtorki albowiem mi nie przeszła chęć na śpiewanie :) 24-go września wystąpiliśmy na jeszcze jednych dożynkach. Do tej pory nigdy nie byłam na dożynkach, a w tym roku zaliczyłam dwie tego typu imprezy i zwiedziłam dwie gminy naszego powiatu, przez co poszerzyłam swoją wiedzę na temat okolicy w której mieszkam ;) Same korzyści. Tydzień temu mieliśmy warsztaty dotyczące emisji głosu, było bardzo ciekawie i wreszcie rozumiem, czego dokładnie chce od nas nasz dyrygent :) Następne występy nas czekające to śpiew na mszy w Święto Niepodległości, a potem dwa koncerty kolęd w grudniu. Do tych ostatnich przygotowujemy się już od końca września, jak tylko minął sezon na na dożynki, także zaczęłam okres przygotowań świątecznych w tym roku wcześniej niż supermarkety ;)

Jak widać udało mi się odczarować wrzesień i październik, które przespałam w zeszłym roku i bałam że to się może powtórzyć w tym roku. Na szczęście nic z tych rzeczy. Poza próbami i występami chóru byłam we wrześniu na zawodach strzeleckich i w zasadzie każdy weekend miałam zajęty. Pogoda dopisała i rower jest ciągle w użyciu, aczkolwiek jeżdżę tylko w weekendy, bo w tygodniu robi się za szybko ciemno, jak dla mnie. Ale nie przeszkadza to w bieganiu, na które się zdecydowałam wczoraj pierwszy raz. I tak o to przechodzę do tematu, związanego z moim odchudzaniem :)
Z końcem września minął upłynął czas przeznaczony na realizację założonego przeze mnie w lutym planu. Zgodnie z nim miałam chudnąć dwa kilo miesięcznie. Zaczynając od 82,7 kg zeszłabym w ten sposób do 67 kg, chudnąc prawie 16 kilo. Moja waga na 30 września to 75 kg, plan zrealizowałam w 50%, brzmi jak marny wynik. Ale jestem zadowolona mimo tego!!! Od 1-go listopada schudłam 13 kg, czuję się fantastycznie, nie bolą mnie plecy i na pewno odciążyłam moje biedne_ze_skłonnością_do_żylaków_nogi! No i uważam, że wyglądam dobrze przy tej wadze - podobam się sobie :) Także nie uważam tego wyniku za porażkę, nieważne, że nie schudłam tyle ile założyłam, najważniejsze że przestałam tyć i że nadal trzymam wagę. Trzymam ją od czerwca... Przyznam jednakże że chciałabym jeszcze zejść do tych 70, tak żeby czuć się bezpieczniej na wypadek choćby wahań wagi. Może więc od listopada tego roku wdrożę nowy plan :) Na razie staram się 3 razy w tygodniu być aktywną fizycznie, czyli rower, bieganie, rolki. Ze słodyczami jest ciężko. Chyba muszę dać sobie znowu szlaban. Co za cholerny nałóg.

Moja pasja do szydełkowania mnie nie odpuszcza i na moje szczęście udało mi się sprzedać cztery bransoletki, także chociaż zarobiłam na kordonki i inne gadżety :) Oto ostatni model, prezent urodzinowy dla przyjaciólki:


Wcześniej natomiast wydziergałam coś takiego:


Teraz przymierzam się do szydełkowania szerszych bransoletek grubszą włóczką w związku z sezonem jesienno-zimowym. No i mam też koncepcję na zrobienie szalo-kominów, ale szukam odpowiedniej włóczki.

A dzisiaj w nocy był pierwszy przymrozek powodujący konieczność skrobania szyb w samochodzie rano. Hmmm, jeszcze dwa tygodnie temu, pierwszy weekend października spędziłam na leżaczku łapiąc ostatnie piegi. Czas się przestawić na tryb zimowy. Chyba jutro zrobię wreszcie przegląd okryć zimowych mojego potomstwa :)