bo ważne jest to co TU i TERAZ

niedziela, 4 sierpnia 2013

Wcześniej pisałam, że Jasiek drugi raz wrócił do domu pod wpływem alkoholu i to mnie przeraziło. Dlatego poszłam do poradni AA. I tak chodzę do tej pory, najpierw na indywidualne spotkania, a potem na grupowe. Wydawało mi się, że ja taka świadoma jestem, że tak niewiele mi trzeba. Okazało się, że jestem na samym początku drogi do wyjścia ze współuzależnienia. Bardzo dobrze zrobiłam, że tam poszłam.  A Piotrek nadal pije, bo przecież od tego że ja tam chodzę raczej nie przestanie.

Dlatego chyba nawet mnie tak nie ucieszył fakt, że od początku lipca mieszkamy na wykończonym z grubsza strychu.
Ostatnie tygodnie nie miałam kompletnie czasu na przyjemności tylko segregowałam, układałam, przeglądałam, zastanawiałam się: wyrzucić czy nie wyrzucić - strasznie męczące to było. Aktualnie jestem na półmetku mojego urlopu. Cały ubiegły tydzień mi zszedł na załatwianiu spraw, wizyt lekarskich i segregowaniu właśnie. Wszystko po to, aby przenieść rzeczy na górę i zwolnić pokój celem jego remontu.
To teraz kilka fotek. Wywaliłam naprawdę sporo ubrań, żeby się zmieścić z tymi, które naprawdę nosimy w tak małej szafie:

Powyżej rzeczy moje i Piotrka, ale i tak nie wszystkie. Ta część z ubraniami i butami jest zasłaniana roletą. Lepszego rozwiązania na razie nie wymyśliłam. Pożegnałam się z wieloma rzeczami, ale pewnych nie mogłam się pozbyć. Poniżej druga część mojej szafy na antresoli - pomocne były pokrowce z aktualnej oferty Biedronki ;)))
To co najbardziej lubię w związku z tą przeprowadzką to fakt, że mogę teraz w każdej chwili opuścić towarzystwo i iść spać. Wcześniej kiedy wszyscy się musieliśmy zmieścić w jednej salono-jadalnio-sypialni nawet nie było sensu się kłaść wcześniej lub w ogóle. Mamy dwa okna w sypialni, są na różnych wysokościach. To bliżej łóżka jest niżej i widać przez nie niebo, gwiazdy, księżyc :)
W ogóle okna dachowe mają swoje plusy dodatnie i ujemne ;) Te ujemne to fakt, że szybko się brudzą. Zaraz po umyciu mam jakiś ptasi nalot i obowiązkowo muszą zostać osrane. Ale poza tym niebo wygląda rewelacyjnie w moich czterech oknach - czasami w każdym są inne chmury:
Na pierwszym planie fotel mojego dziadka Mariana, ojca mojego taty - jedyna rzecz jaką dostałam w spadku po dziadku ;)
Schody na antresolę, dość karkołomne, robił Piotrek sam. Koszt: stopnie - 30zł, belka - 50zł. Planujemy dorobić poręcz ;)
Tu będzie kuchnia, jak wygram w totka. Bo na razie nie zanosi się na taki przypływ gotówki abym mogła kupić meble i sprzęt. A ponieważ nadal korzystamy z kuchni u teściowej ważniejsze jest dla mnie teraz zrobić pokoje dzieciom, więc kuchnia musi poczekać. I przypomniałam sobie, że planowałam dzisiaj wyprasować parę rzeczy :) A drzwi po prawej prowadzą do łazienki.
I jeszcze jedno ujęcie przedstawiające fotel dziadka Mariana, maszynę babci Gieni (ciągle sprawną), koci drapak oraz dumę mojego męża, czyli tymczasowy, prowizoryczny wieszak na telewizor. Planujemy zakup standardowego wieszaka dla telewizora, natomiast drabinę wykorzystam jako regał na książki. A propos książek: musiałam wywieźć 3 kartony do biblioteki...
Fajne jest to, że przekopałam się przez 15-letnie złogi różnych rzeczy, zbiorów, przydasiów i pozbyłam się wreszcie wielu śmieci. Zostawiłam na razie swoje pamiętniki i kalendarze - w długie zimowe wieczory zasiądę przed kominkiem i spalę je po kolei. Bo chyba książka z nich nie powstanie, tak jak kiedyś mi się wydawało. Chociaż bardzo chciałabym napisać i wydać książkę - do umieszczenia na liście 'to do' :)
Zostawiłam też kolekcję "Wegetariańskich Światów" - takie pismo z lat 90-tych, nie wiem, czy jeszcze wychodzi. Bo może jeszcze przejdę na wegetarianizm. Zostawiłam też "Wysokie obcasy" i "She". Takie pismo kiedyś wychodziło przez rok tylko, fajne było.
Natomiast ze strychu przytargałam i odkurzyłam dzisiaj kolekcję "Filipinek", ponieważ obiecałąm Dominice, ze dam jej do czytania. Wydaje mi się to fajnym pomysłem - jak podróż w czasie - przeczytać sobie gazetę młodzieżową sprzed 20 lat :) Najstarsze są z 1991 roku, kupowałam je do 1997, kiedy skończyłam już 20 lat i byłam w ciąży z Jaśkiem.

Przede mną drugi - ostatni tydzień urlopu - będę wypoczywać! Jutro przyjeżdża Linda i będziemy uprawiać leżing-plażing-smażing, bo pogoda ma być upalna :)


1 komentarz:

  1. Cilla, świetnie, że poszłaś!!!!

    Mieszkanko wygląda świetnie! To łóżko! Marzenie. Ja też nie mogę się tak po prostu położyć.
    Moja Babcia Hela tez ma takie krzesło, obiecała zapisać mi w testamencie ;)

    Jak sobie tak gruntownie w domu posprzątałaś, to i życie musi sie uporządkować w najgłębszych zakamarkach :)

    OdpowiedzUsuń