bo ważne jest to co TU i TERAZ

środa, 18 grudnia 2013

Wczoraj miałam fantastyczny dzień.

Po pracy pojechałam na terapię - to była ostatnia terapia grupowa dla dwóch babeczek. W takim momencie czyta się pracę, napisaną o tym, co dała terapia, jakie zmiany zaszły dzięki niej w życiu danej osoby. Łzy mi stanęły w oczach podczas czytania jednej pracy, bo jak słuchałam, to jakbym widziała siebie. Pomyśleć, że już pół roku tam chodzę. Na początku z obawami, że nie pogodzę tego z innymi sprawami, że brak samochodu będzie problemem nie do przejścia. Ale potem okazało się, że warto i daje się to pogodzić. Tylko fakt, że chodzę i chodzę, a Piotrek i tak pije był trochę dołujący, ale cóż, stwierdziłam, że trudno, skoro nie mam na to wpływu, to dalej będę zajmować się sobą. No a ostatnio to się zmieniło. W domu jest wreszcie tak jak powinno być. Wiele już zrozumiałam i sobie poukładałam, jeszcze sporo mam do przepracowania, ale jestem taka wdzięczna tej terapii. I mojej terapeutce, z którą wczoraj były ostatnie zajęcia, ponieważ za ok. miesiąc rodzi! Chciałam jej coś dać, myślałam, że może coś wyszydełkuję, ale za mało czasu. Olśniło mnie prawie w ostatniej chwili i dałam jej naszą płytę. To prezent jak najbardziej na czasie, a tyle się nagadałam o chórze, że powiedziała, że jest bardzo ciekawa, jak brzmi.

A później spotkałam się z Doris. Poszłyśmy zobaczyć choinkę i na herbatę. I pogadałyśmy sobie. I dałam jej płytę :) Powiedziała, że tym razem przyjedzie na nasz koncert.

A na koniec wracałam do domu, samochodem mamy, który posiada odtwarzacz płyt. W naszym starym seacie mieliśmy radio i odtwarzacz, ale kaset magnetofonowych :) A tutaj można słuchać Elvisa w czasie jazdy i to jest taka przyjemność, że aż człowiek się przestaje spieszyć gdziekolwiek. To wczoraj to był chyba przykład małych rzeczy, które się przytrafiają na codzień i trzeba tylko je zauważyć, żeby się móc nimi cieszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz