Nowy Rok to jakby czysta karta. Jak na razie nie ubolewam, że jestem o rok starsza, za to cieszę się, że mogę mieć poczucie jakbym zaczynała coś od poczatku. Chociaż nie uważam, że z pewnymi zmianami należy czekać do 1-go stycznia.
Nie mogę się oprzeć, żeby nie podsumować minionego roku, bo był świetny. Sama siebie zaskoczyłam w wielu aspektach:
- schudłam 13 kilo
- udało mi się spędzać czas bardziej aktywnie, braliśmy udział w rajdach rowerowych, nawet jeździłam do pracy rowerem
- pochłonęło mnie szydełkowanie, dzięki czemu wszystkie moje koleżanki obdarowane zostały bransoletkami, a nawet zaczęłam zarabiać na kordonki :)
- przestałam spać do południa w wolne dni
- odważyłam się ściąć na krótko włosy i była to trafiona decyzja
- zaczęłam śpiewać w chórze :)
- zaczęłam pisać wierszyko-rymowanki, głównie na okoliczność urodzin przyjaciół :)
W sferze zawodowej sprawdził mi się horoskop z Wróżki:
Lew 2011
Koniec z chowaniem głowy w piasek. Czas stawić czoła największym wyzwaniom. Zrobisz piorunujące wrażenie, na kim tylko zechcesz.
Praca i pieniądze
Praca nie będzie teraz dla ciebie najważniejsza, ale nawet siedząc cicho w kącie i robiąc swoje, nie unikniesz nagrody. Awans po prostu jest ci pisany i kropka. Prawdopodobnie otrzymasz go w drugiej połowie roku i będzie to dla ciebie niemałym zaskoczeniem. No nie bądź taki skromny, przecież dobrze wiesz, że na niego zasługujesz.
Nie było lekko, ale uważam, że podołałam. Awans i nowe obowiązki - jak na razie daję radę.
I czekam na horoskop na 2012 ;)
W Nowym Roku chciałabym mieć nadal tyle chęci do robienia tych wszystkich rzeczy co dotychczas. W pracy życzyli mi odkrycia kolejnych talentów, ale aż się boję co by to mogło być ;) Chciałabym znaleźć czas na czytanie książek, bo za mało czytam. Nadal staram się ogarnąć domowy budżet - może w tym roku będzie mi to lepiej szło. Nie będzie lekko, bo musimy ruszać dalej z remontem, a to będzie kosztowało. Postanowiłam, że skoro sprawdziłam, że metoda małych kroków się sprawdza, to zastosuję ją tutaj - i na następne Boże Narodzenie przyjmę gości u s i e b i e i ugotuję pierwszy w życiu bigos! Bo nie ma innej opcji. Chodzi mi po głowie jeszcze jedna sprawa, która może zostać rozstrzygnięta w tym roku. To zależy od tego, czy mój mąż zrozumie wreszcie pewne sprawy.
Podsumowując: życzę sobie i wszystkim,
aby za rok byli tak zadowoleni z 2012 roku, jak ja jestem z tego minionego!